Dziecko w spektrum autyzmu. Terapia czy wychowanie?

Terapia czy wychowanie?
Blog

Dziecko w spektrum autyzmu. Terapia czy wychowanie?

Jakiś czas temu obserwowałam świetną akcję organizowaną przez stowarzyszenie działające na rzecz osób niepełnosprawnych.

Akcja pod hasłem JESTEM RODZICEM. NIE TERAPEUTĄ.

Hasło po prostu w punkt. Niestety przez wiele osób błędnie rozumiane. Rozmawiając o akcji z terapeutami osób z różnymi niepełnosprawnościami słyszałam głosy oburzenia.

„No tak, teraz to rodzice już w ogóle nic nie będą chcieli robić. Zwalą całą robotę na nas. A jak zaznaczę, że jest coś do wypracowania w domu, to mi powiedzą – Czemu ja? Nie jestem terapeutą”.

A co mówili rodzice?

„No nareszcie ktoś mądry się odezwał. Po to zapisuję dziecko do przedszkola lub płacę za terapię, aby ktoś dziecko nauczył lub oduczył. Ja jestem rodzicem, nie muszę tego robić”.

I jak tu spotkać się w połowie drogi, bo pewne jest, że spotkać się trzeba.

No właśnie.

Najpierw należy zastanowić się za co odpowiedzialny jest rodzic i za co specjalista. Są takie rejony rozwoju dziecka, których kształtowanie jest odpowiedzialnością rodzica oraz takie trudności rozwojowe, w których bez interwencji specjalisty się nie obejdzie.

Więc może nie należy zadawać pytania TERAPIA czy WYCHOWANIE tylko KIEDY terapia, a kiedy wychowanie.

Wychowanie dziecka w spektrum autyzmu nie powinno różnić się niczym od wychowania dziecka neurotypowego. Trzeba dziecko nauczyć samodzielności – jedzenia, ubierania i rozbierania, sprzątania zabawek, mycia rączek i zębów. Trzeba dziecku poświęcić czas – bawić się z nim i rozwijać jego zainteresowania. Wspierać w trudnych chwilach i dawać poczucie bezpieczeństwa. I wszystkie te czynności są wychowaniem.

Specjalistyczne działanie potrzebne jest wtedy, kiedy albo rodzic zauważa, że wyczerpał swoje możliwości, albo pojawiają się takie trudności, w odniesieniu do których konieczne jest systemowe wsparcie terapeutyczne.

I koniec.

Tak więc rodzic nie jest terapeutą karmienia i nie musi wiedzieć jak radzić sobie np. z fobicznymi zachowaniami, które dziecko demonstruje podczas prób nakarmienia warzywami. Idzie więc do specjalisty, który diagnozuje problem, prowadzi terapię, ale też powie, co rodzic powinien robić w domu. Ponieważ bez kontynuacji odziaływań terapia wybiórczości pokarmowej nie powiedzie się.

Rodzic nie musi też być logopedą i nie musi wiedzieć jak wywołać mowę u swojego dziecka, które ma 4 lata i nadal nie mówi. Kieruje się do odpowiedniego profesjonalisty, który ocenia sytuację, zaczyna terapię, ale prosi rodzica o ćwiczenia w domu. Bo bez nich nie da rady.

Rodzice nie mogą zrzucać odpowiedzialności za naukę wszystkich umiejętności życiowych na terapeutów, a terapeuci z kolei nie mogą obarczać winą rodziców i wymagać od nich, aby wszystko wiedzieli i zawsze konsekwentnie wypełniali zalecenia specjalistów.

Czy rodzic może być terapeutą? Tak.

Czy terapeuta wychowuje? Oczywiście.

Dla dobra dziecka konieczna jest praca wykonywana przez te dwie osoby. WSPÓLNIE.

Jakie są Wasze doświadczenia? Podzielcie się nimi w komentarzu.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *